A więc w końcu jest nowy rozdział. Przepraszam ale sami rozumiecie - święta, nie miałam kiedy pisać. Po skończeniu stwierdzam że przydałaby się mi jakaś beta. No ale nie wiem za bardzo kto. No dobra... Nie przedłużając. Zapraszam do czytania :)
Hermiona opierała się o ścianę
pod gabinetem wicedyrektorki. McGonagall nie było w gabinecie przez co
dziewczyna była zmuszona stać pod drzwiami i czekać. Jeszcze nawet nie zaczął
się pierwszy szlaban, a już miała go serdecznie
dość. Mogłaby w tym czasie pouczyć się i powtórzyć wiadomości na
jutrzejsze lekcje, albo chociaż poczytać jakąś ciekawą książkę. Ostatnio
znalazła w bibliotece bardzo ciekawy tytuł dotyczący obiekty żywe w martwe i z
powrotem w sposób, który nie zaburza funkcjonowania obiektu transmutacji. Do
tej pory opanowało to tylko kilku czarodziejów, ale podobno ostatnio doszło do
jakiegoś przełomu w tej dziedzinie… Jej rozmyślania przerwał Malfoy.
-Granger jak zwykle pilna
uczennica. Muszę cię zmartwić ale wysiadywanie pół godziny wcześniej przed
gabinetem nauczyciela nie zwolni cię ze szlabanu.
-Cześć Malfoy. Również nie miło
mi cię widzieć. – fuknęła dziewczyna. Chcąc nie chcąc musiała zwrócić uwagę na
wygląd chłopaka. Miał na sobie białą bluzę z kapturem i czarne jeansy, luźne
ale dobrze eksponujące tyłek ślizgona… - „O Boże! Czy ja właśnie pomyślałam o
jego tyłku? Nie… nie możliwe. Hermiono wybij sobie to z głowy!”- myślę, że
każdemu z nas znana jest sytuacja w której chcemy przestać o czymś myśleć i w
efekcie myślimy o tym bardziej intensywniej? W takiej sytuacji została właśnie
postawiona nasz bohaterka, której umysł zachodził coraz dalej zaczynając myśleć
jak Ślizgon wyglądałby bez tych zbędnych spodni… -„Nie! Błagam! Mózgu wyłącz
się! Mózgu przestań!” – krzyczała w myślach brązowooka. Na szczęście przyszedł
ratunek.
-Panno Granger, panie Malfoy.
Bylibyście łaskawi wejść do środka? – zapytała zniecierpliwiona Minewra stojąc
na nimi przy otwartych drzwiach do jej gabinetu. – Ja rozumiem, że jeszcze
żyjecie wakacjami, ale pora przestać bujać w obłokach i zejść na ziemię. –
Speszona Hermiona przeprosiła i zaraz weszła do środka, a za nią Draco, który
najwyraźniej też trochę się zamyślił. W gabinecie dostali jeszcze 15 minutowy
wykład na temat współpracy, radzenia sobie z gniewem i wywiązywania się z obowiązków jakimi są
obciążeni. Gdy opiekunka domu lwa powiedziała im już wszystko co miała
powiedzieć kazała im skierować się do Skrzydła Szpitalnego gdzie szkolna
pielęgniarka miała dla nich robotę. Pożegnali się i niechętnie powędrowali w
wyznaczonym kierunku. Na miejscu pani Pomfrey pokazała im składzik z eliksirami
leczniczymi, różnego rodzaju opatrunkami itp. gdzie mieli posprzątać.
Pomieszczenie nie należało do największych, więc oboje byli zmuszeni do bliskiego
kontaktu ze sobą.
-I jak Granger? Zadowolona z
siebie? – zapytał Malfoy nienawistnym głosem kiedy zostali sami.
-Słucham? – Gryfonka nie
wiedziała o co mu chodzi.
-Nie udawaj głupią. To przez
ciebie tu ugrzęźliśmy. – syknął.
-Że co proszę? Przeze mnie? Chyba
kpisz! To tylko i wyłącznie twoja wina! Twoja i twojego chorego
samouwielbienia.
-To ty na mnie wpadłaś biegnąc
jak idiotka po szkole.
-Śpieszyłam się na lekcje!
-A co mnie to obchodzi? Teraz
przez to twoje śpieszenie się muszę tu gnić z… tobą. – zawahał się przy
ostatnim słowie.
-Śmiało. Powiedz to. – zachęciła
go Hermiona, której ręce już trzęsły się ze złości.
-Co?
-Że
jestem szlamą. Bo tak chciałeś zakończyć prawda? Ale powiem ci coś. – odwróciła
się tu do niego i spojrzała mu prosto w oczy. Twarz Hermiony znajdowała się
zaledwie kilka centymetrów od twarzy ślizgona. – Może i nie jestem czarodziejką
czystej krwi. Może i jestem szlamą. Ale jestem dumna z tego kim jestem i kim są
moi rodzice, przyjaciele, moi najbliżsi. I nie zmieni tego nic. Nic! A już
szczególnie docinki wrednego, rozpuszczonego arystokraty, który zachowuje się
jakby miał kompleks małego penisa! - Draco nie wiedział co ma na to
odpowiedzieć. Gryfonka wydawała się czytać mu w myślach. – Najlepiej nie mówmy
już nic. – powiedziała i zabrała się za układanie fiolek. Malfoy stał jeszcze
przez chwilę analizując słowa dziewczyny, po czym obrócił się w stronę półek i
również zajął się układaniem.
Hermiona ułożyła ostatnie pudło na półkę i bez słowa odwróciła się na pięcie wyszła. Darcon po raz pierwszy w życiu naprawdę poczuł się jak powietrze. Aż ciarki przeszły go po plecach. Może rzeczywiście trochę przesadził z tym zrzucaniem winy na nią? A raczej przesadził z dokuczaniem jej przez ostanie 7 lat…
-„Idioto zamknij się. To szlama.
Jakbyś inaczej chciał ją traktować?” – karcił się w myślach wychodząc. Było co
prawda dopiero chwilę po 20 ale był już strasznie zmęczony i marzył o tym, żeby
pójść do łóżka. Gdy wszedł do swojego dormitorium przywitał go wylegujący się
na łóżko Blaise z książką w ręku.
-Hej Smoku. I jak tam na szlabanie
z panną G? – Smok zmierzył tylko przyjaciela zimnym wzrokiem. Ściągnął bluzę,
rzucił ją na łóżko i wszedł do łazienki. Pod prysznicem siedział na pewno ponad
20 minut puszczając maksymalnie gorącą wodę. Nie wiedział jak powinien ją
traktować, ale nie chciał żeby to wyglądało to tak jak teraz. Nie wiedział
czemu tak bardzo pragnie tej zmiany. Nie wiedział też za bardzo co ma zrobić
dalej. Gdy wyszedł spod prysznica w całym pomieszczeniu unosiła się para gęsta
jak mleko. Malfoy obwinął swoje czerwone od wrzątku ciało ręcznikiem w pasie.
Przetarł ręką zaparowane lustro. Przeczesał włosy i spojrzał sobie prosto w
oczy.
-Co się z tobą dzieje Smoku? –
zapytał sam siebie na głos. Pamiętał swoją reakcję po zobaczeniu Granger przed
gabinetem McGonagall. Wyglądało tak niesamowicie… pociągająco. – Przez chwilę
nawet zamyślił się na jej temat za co potem niesamowicie się karcił. Westchnął.
Zaczęło mu się robić zimno przez różnicę temperatur. Wyszedł z łazienki i
zaczął się już kierować do swojej szafy, gdy poczuł jakby stopy wmurowało mu w
ziemię. Przy biurku Zabinego jak gdyby nigdy nic siedział sobie obiekt jego
rozmyślań i rozmawiał sobie z właścicielem wyżej wymienionego biurka. Wzrok
obojga uczniów skierował się na Malfoya a ten nie wiedział co robić : uciekać z
powrotem do łazienki czy może od razu z dormitorium? Zebrał się jednak w sobie
i powiedział najbardziej obojętnym tonem jaki był w stanie z siebie wydobyć.
-Co ona tu robi? – Wypowiedzenie
tych czterech słów wymagało od niego wiele wysiłku. Jednak otrząsnął się i
powolnym nonszalanckim krokiem podszedł do swojej szafy żeby wyjąć jakieś
ciuchy.-„Czy my się wydaję czy właśnie paraduje praktycznie nagi przed
Granger?” – zapytał siebie w myślach. Starając się zachować powagę i spokój
wyjął z szafy szare spodnie dresowe i czarny podkoszulek.
-Hermiona przyszła do mnie z
paroma dokumentami do podpisania. Rozumiesz…sprawy perfektów naczelnych. –
odpowiedział mu Diabeł z szerokim uśmiechem na ustach. Gryfonka była cała
spięta i wyraźnie nie wiedziała gdzie podziać wzrok. Z jednej strony chciała
zamknąć oczy i wyjść z pomieszczenia jak najszybciej a z drugiej coś wewnątrz
jej pragnęło dalej oglądać półnagiego Ślizgona póki ma do tego okazję.
-Więc streszczajcie się. Jestem
zmęczony i chce iść spać. – odpowiedział Malfoy.
-Ja… Ja już idę. – powiedziała
Granger w ciągłym szoku. Nie miała pojęcia, że oni mają razem pokój! – Zabini.
Jak możesz to podpisz to i zanieść do McGonagall, gdyby jej nie było w
gabinecie znaczy, że jest u Dumbledora. To… to cześć. –powiedziała dziewczyna i
prawie wybiegła z dormitorium.
-Ładnie ją speszyłeś. –
powiedział Blaise patrząc się jeszcze chwilę w stronę drzwi.
-Po co ona tu przyszła?
-Już ci mówiłem. Dokumenty. –
chłopak machnął plikiem papierów.
-Nie mogła ci dać tego kiedy
indziej?
-Nie. Nie mogła, bo one akurat są
bardzo ważne. Przejrzę je, podpiszę i muszę od razu odnieść. – Smok prychnął. I
zaczął się przebierać. – Swoją drogą to było interesujące. – kontynuował –
wyszedł z łazienki owinięty samym ręcznikiem i jak gdyby nigdy nic zacząłeś ze
mną rozmowę. Tej tu o mało serce nie stanęło. Tym bardziej, że twój ręcznik
groził zsunięciem się w każdej chwili. Wtedy dopiero dziewczyna by miała
przeżycia.
-Zamknij się. Jestem zmęczony. –
Draco starał się uciąć rozmowę.
-Taaak? A kiedy się tak
zmęczyłeś? Na tym szlabanie? Więc musiało się dziać… - Blaise nie dawał za
wygraną.
-Palant. – skomentował cicho
Draco i położył się na łóżku plecami do przyjaciela. Zabini już siedział cicho
przeglądając dokumenty a Malfoy znowu pogrążył się w swoich myślach. Po chwili
przerwał ciszę w pokoju.
-Diable?
-Hmm? - mruknął chłopak pisząc
coś.
-Co robisz jeżeli nie chcesz o
czymś myśleć? – zapytał.
-Przeważanie albo czytam książkę,
albo latam na miotle. Jeżeli sytuacja jest poważna idę się napić. Ale lepiej
nie uciekać od problemów tylko dobrze je przemyśleć i rozwiązać bo one i tak
cię w końcu dogonią.
-A co jeżeli nie potrafisz ich
rozwiązać?
-Rozmawiasz z najlepszym
przyjacielem. Podpowiem ci, że w twoim przypadku jest to najseksowniejszy facet
w szkole i przy okazji najlepszy rozgrywający w historii Hogwartu. –
odpowiedział z uśmiechem.
-Chyba śnisz. – prychnął blondyn
i rzucił w Zabiniego poduszką.
-Dobra już uspokój się. Idę to
zanieść. – machnął kartkami w stronę Draco i skierował się w stronę drzwi. –
Wypij sobie kilka szklanek ognistej. To najlepszy lek na baby. – rzucił od
niechcenia.
-A skąd niby przyszedł ci pomysł…
- odwrócił się oburzony Malfoy.
-Smoku. Nie udawaj. – uciął
brunet i wyszedł. Jego przyjaciel obrócił się z powrotem do ściany.
-Idiota.
– mruknął. Jego myśli krążyły jeszcze przez chwilę wokół różnych tematów, aż po
chwili kapitan ślizgonów zasnął słodko jak dziecko.
-Po co byłaś wczoraj u ślizgonów? – zapytała się Ginny podczas obiadu następnego dnia.
-Ja… byłam zanieść Zabiniemu dokumenty do podpisania. A skąd o tym wiesz? – Hermiona speszyła się lekko przypominając sobie wczorajszą sytuację w dormitorium dwóch chłopaków z domu węża.
-Mam swoje źródła. – uśmiechnęła
się ruda. – Nie działo się tam nic ciekawego?
-Jak na przykład co?
-No nie wiem. Byłaś w pokoju
dwóch najseksowniejszych chłopaków w szkole. Leżała tam jakaś damska bielizna
albo coś w tym typie.
-Boże. Ginny uspokój się! Nic się
działo! – oburzyła się Hermiona. – „O zgrozo nawet bielizny nie widziałam.” –
dodała sobie w myślach przywołując w pamięci idealnie wyrzeźbione ciało
Malfoya.
-Hej dziewczyny. Co tam? –
zapytał Ron przysiadając się do nich.
-Nic wartego rozmowy. Zrobiłeś
już zadanie na zielarstwo? – Ronowi w tym momencie zrzedła mina.
-Jeszcze nie…
-Ron! To ostatni rok! Wziąłbyś
się w końcu do roboty. – zbulwersowała się Hermiona.
-Ale ja chciałem to zrobić. Nawet
szukałam jakiś informacji ale kompletnie nie wiem jak się za to zabrać.
Myślałam, że mi pomożesz…
-Nie. Nie pomogę ci. Ten temat
wcale nie jest taki trudny, a wszystkie potrzebne informacje znajdziesz w
podręczniku. Mam teraz bardzo dużo na głowie i odrabianie wszystkich prac
domowych razy dwa całkowicie odpada.
-To co ja mam zrobić? – zapytał
zrozpaczony Ron.
-Postarać się. Powinno
wystarczyć. – odpowiedziała zła Hermiona.
-Coś nie tak? – Harry podszedł do
przyjaciół słysząc tylko końcówkę rozmowy.
-Nic. Nie przejmuj się. –
odpowiedziała mu Ginny. Chłopak niepewnie usiadł obok Granger i nałożył sobie
na talerz trochę gulaszu.
-Jak było wczoraj na szlabanie? –
zapytał.
-Na początku trochę się
naprzykrzał. Ale potem mu dogadałam i siedział już cicho. – fuknęła Hermiona
bez entuzjazmu.
-Chociaż tyle. Jakby coś się
działo poważnego to daj znać. Wiesz, że możesz na nas liczyć. – uśmiechnął się.
Hermionie zaraz zrobiło się cieplej na sercu.
-Dziękuje. – odpowiedziała
również z uśmiechem na ustach.
-Właśnie! Jakby co to my się nim
zajmiemy! – powiedział z entuzjazmem Ron mając ciągle pełne usta.
-Ty się na razie zajmij
wypracowaniem na zielarstwo. – Brązowooka sprowadziła go na ziemię. – Najgorsze
jest to, że zostało mi jeszcze 6 szlabanów z nim. Nie wiem jak to wytrzymam.
Mam nadzieję, że nie będzie mu się chciało kłócić bo chyba wysiądę nerwowo przy
tym idiocie.
-Dasz radę. Jako
pierwszoklasistka poradziłaś sobie z Duszącym Zielem a w ostatniej z Malfoyem
nie dasz rady? – Harry pokrzepił przyjaciółkę.
-To ja już wolę Duszące Ziela,
eliksiry wielosokowe, bazyliszki, siedzieć nieprzytomna w wodzie i czekać aż
mnie ktoś łaskawie uratuje… - odpowiedziała zrezygnowana. – Dobra. To ja już
będę lecieć do siebie. Muszę się pouczyć i zrobić wszystko teraz bo po
szlabanie chciałabym poczytać taką książkę którą ostatnio dorwałam…
-Nie musisz się tłumaczyć.
Powodzenia. – przerwała jej Ginny uśmiechając się ciepło.
-Dziękuje. – odpowiedziała podniesiona
na duchu po czym skierowała się w stronę wyjścia. Odrobienie zadań domowych nie
zajęło jej bardzo dużo czasu, powtórzenie materiału na następne lekcje też nie
sprawiło jej żadnych trudności. Jednak gdy już skończyła było blisko 18. Ubrała
t-shirt w kolorze czerwonego wina, na to drugi, czarny z niewielkimi dziurami,
czarne dopasowane spodnie zapinane na zamek z tyłu. Włosy spięła w niedbały
kok. Spojrzała do lustra. Wyglądała naprawdę dobrze, makijaż trzymał się bez
żadnych zastrzeżeń. – „Przestań. Przecież idziesz tylko na szlaban z Malfoyem.
Po co w ogóle zwracasz uwagę na swój wygląd?” Zerknęła na zegarek – 17:50. Pora
iść na drugi szlaban z Draconem Malfoyem.
-Nie rozumiem po jaką cholerę mamy
sprzątać sale do eliksirów skoro jest nieużywana. – marudził blondyn po drodze
do lochów.
-Po to żeby w szkole był
porządek. A poza tym zawsze mogło być gorzej. – odpowiedziała mu szatynka.
Wchodząc do lochów poczuła chłód na ramionach co wywołało gęsią skórkę. Mogła
ubrać jakiś sweterek. No ale nic… może sprzątając się rozgrzeje? Oby szybko się
uwinęli chciała jeszcze poczytać trochę u siebie. Podczas kiedy gryfonka
intensywnie myślała o swoim czasie wolnym jej towarzysz przypatrywał się jej
bacznie. Musiał przyznać że Granger wyładniała i to bardzo. Jej ciało stało się
bardziej kobiece co podkreślała swoimi ubraniami. A ubierała się zupełnie
inaczej niż kiedyś, bardziej „z pazurem”. I ten styl o wiele bardziej podobał
się Draco. To wszystko sprawiało, że przypominała swoim byciem rasową kotkę..
-„Co? Uspokój się smoku. Rasowa
szlama? To jakiś oksymoron. Przestań myśleć i ogranicz ognistą…” – oboje zamyśleni,
każdy o czymś innym nawet nie zauważyli kiedy znaleźli się przed wyznaczoną
salą dosyć daleko od często odwiedzanej części lochów, gdzie znajdowała się
sala eliksirów i dormitorium ślizgonów.
-Sala ma być podobno otwarta. –
powiedziała Hermiona bardziej do siebie niż do Malfoya. Chłopak nacisnął klamkę.
W środku było tak ciemno że oboje nie byli w stanie niczego dostrzec.
-Lumo – powiedziała cicho
Hermiona wyciągając różdżkę przed siebie po czym im oczom ukazał się zakurzony
i zagracony pokój, który wyglądał jakby ostatnio używali go założyciele
Hogwartu. Wszystkie ławki przykryte były skrzyniami i pudłami o różnych
wielkościach a na każdym z nich spoczywała kilkucentymetrowa warstwa kurzu.
-Zajebiście. No to mamy co robić
aż do ukończenia szkoły. – odezwał się Draco ironicznie. Hermiona podeszła do
pochodni wiszących na ścianach i za pomocą zaklęcia podpaliła wszystkie po
kolei.
-A więc lepiej zabierzmy się za
sprzątanie od razu. – Przez cały czas pracy nie odezwali się do siebie ani
słowem z czego Hermiona była niesamowicie zadowolona. Jednak dosyć często czuła
na sobie spojrzenie chłopaka przez co czuła się dosyć nieswojo. Starała się tym
nie przejmować, ale nie bardzo jej to wychodziło. W kółko myślała o ślizgonie i
o jego zachowaniu. Draco robota szła gładko. Ciężkie pudła nie były dla niego
żadnym problemem. Rozpraszała go tylko obecność gryfonki. Nie potrafił się
powstrzymać, żeby od czasu do czasu nie zerknąć na jej zmagania z bałaganem. Na
jej ruchy bioder, odgarnianie włosów, poprawianie bluzki… Za każdym jednym
razem karcił się przy tym i niechętnie wracał do pracy. Posprzątanie sali zajęło
im około czterech godzin, więc skończyli chwilę po 22. Oboje zmęczeni
popatrzyli na siebie.
-Dobra robota. – powiedział Malfoy
zanim zdążył się ugryź w język.
-Tak. Dobra robota. –
odpowiedziała zaskoczona Hermiona.
-A więc możemy już wra… - w tym
momencie rozległ się ogromny huk. Oboje zerknęli w stronę drzwi – zamknięte.
Rzucili się do klamki. Nie pomagało ani używanie siły, ani zaklęć. Po drugiej
stronie słychać było głośny śmiech.
-Irytek! – syknęła Hermiona.
-Hej ty! Masz to natychmiast
otworzyć! – krzyczał Malfoy.
-To nic nie da. – powiedziała Hermiona.
Śmiech za drzwiami ucichł co mogło oznaczać tylko to, że najbardziej nieznośny duch
Hogwartu znudził się i odszedł.
-Jak to „nie da”? Więc co mamy
robić? – zapytał wkurzony.
-Czekać aż zauważą, że na nie ma
i przyjdą. – Hermiona zrezygnowana oparła się o ścianę. Znowu dostała gęsiej
skórki przez wszechobecny chłód.
-A więc utknęliśmy?
-Tak. Utknęliśmy tu Malfoy. – westchnęła.
Na zakończenie chciałam dodać informacje.
Istnieje opowiadanie Dramione pod adresem http://jak-slizgoni-z-gryffonami.blogspot.com/
Nie czytajcie, a jeżeli czytacie do przestańcie ponieważ autorka jest złodziejką która ukradła pracę Vanetii Noks z bloga http://dramione-dwa-swiaty.blogspot.com/ , której opowiadanie serdecznie polecam.
cudo!szkoda tylko, że skończyłaś w takim momencie!:P
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać,że podczas czytania tego rozdziału omal nie spadłam z krzesła ze śmiechu.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza w momencie w którym Malfoy zastanawiał się czy zwiać do łazienki po zobaczeniu Hermiony w swoim dormitorium. Wprost tarzałam się ze śmiechu. Po zatym, mam wrażenie,że ich wspólne szlabany w pewien sposób ich zbliżają.
A przynajmniej na pewno mają szansę lepiej się poznać,jeżeli tylko porzucą swoje uprzedzenia.
Ciekawa jestem jak poradzą sobie we dwoje zamknięci sam na sam w jednym pomieszczeniu, i to bez możliwości ucieczki;)
Witam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać na początek zaczęłaś dość typowo, ale podoba mi się ten pomysł.
Dawno nie spotkałam na żadnego z tak dobrze ułożonego bloga.
Podoba mi się sama realizacja dobrze sprawdzonego pomysłu.
Dla Dracona i Hermiony szlaban nie jest wcale łatwym wydarzeniem a jednak pozwoli im odsłonić dobre i słabe strony.
Zaskoczyło mnie również to iż to właśnie Zabini jest prefektem.
Nie spodziewałam się tego, ale to dobry pomysł.
W koncu coś nowego i oryginalnego.
Z mojej strony to by było na tyle.
Chciałabym zaprosić na http://pokochac-lotra.blogspot.con - gdzie pracje nad nowym opowiadaniem dramione.
fajne fajne no ale w takim momencie to ale coż takie rzeczy sie zdarzaja hehe ;D no to czeam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńFajne, podoba mi sie bardzo ;) I w końcu ktoś wpadł na pomysł,że to nie Draco a Blaise jest prefektem naczelnym z Hermioną i nie muszą odbywać razem patroli,a Hermiona to tak naprawdę nie zaginiona córka Śmierciożerców, bądź Czarnego Pana ;) Podoba mi się. Szkoda tylko, że przerwałaś teraz, a rozdział taki krótki. Chociaż wole taki krótki niż żaden ;)
OdpowiedzUsuńHmm...szukasz może bety? Bo coś tam na początku pisałaś. Jak tak, to ja jestem chętna. Jak coś to pisz na maila: littlebigloveblog@gmail.com
A kiedy nn? Już nie mogę się doczekać :D
super :) podoba mi się bardzo blog! mam nadzieję że szybciutko będzie nowy rozdzialik:)
OdpowiedzUsuńWszystko ładnie piękne, ale rzucił mi się w oczy pewien błąd. Hermiona miała różdżkę, bo powiedziała lumos, to czemu nie posprzątała tego za pomocą magii i czemu nie próbowała za jej pomocą otworzyć drzwi.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobała ta scenka z Draconem, Mioną i luźnym ręcznikiem. Było boskie :)