wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 3


A więc w końcu jest nowy rozdział. Przepraszam ale sami rozumiecie - święta, nie miałam kiedy pisać. Po skończeniu stwierdzam że przydałaby się mi jakaś beta. No ale nie wiem za bardzo kto. No dobra... Nie przedłużając. Zapraszam do czytania :)

Hermiona opierała się o ścianę pod gabinetem wicedyrektorki. McGonagall nie było w gabinecie przez co dziewczyna była zmuszona stać pod drzwiami i czekać. Jeszcze nawet nie zaczął się pierwszy szlaban, a już miała go serdecznie  dość. Mogłaby w tym czasie pouczyć się i powtórzyć wiadomości na jutrzejsze lekcje, albo chociaż poczytać jakąś ciekawą książkę. Ostatnio znalazła w bibliotece bardzo ciekawy tytuł dotyczący obiekty żywe w martwe i z powrotem w sposób, który nie zaburza funkcjonowania obiektu transmutacji. Do tej pory opanowało to tylko kilku czarodziejów, ale podobno ostatnio doszło do jakiegoś przełomu w tej dziedzinie… Jej rozmyślania przerwał Malfoy.
-Granger jak zwykle pilna uczennica. Muszę cię zmartwić ale wysiadywanie pół godziny wcześniej przed gabinetem nauczyciela nie zwolni cię ze szlabanu.
-Cześć Malfoy. Również nie miło mi cię widzieć. – fuknęła dziewczyna. Chcąc nie chcąc musiała zwrócić uwagę na wygląd chłopaka. Miał na sobie białą bluzę z kapturem i czarne jeansy, luźne ale dobrze eksponujące tyłek ślizgona… - „O Boże! Czy ja właśnie pomyślałam o jego tyłku? Nie… nie możliwe. Hermiono wybij sobie to z głowy!”- myślę, że każdemu z nas znana jest sytuacja w której chcemy przestać o czymś myśleć i w efekcie myślimy o tym bardziej intensywniej? W takiej sytuacji została właśnie postawiona nasz bohaterka, której umysł zachodził coraz dalej zaczynając myśleć jak Ślizgon wyglądałby bez tych zbędnych spodni… -„Nie! Błagam! Mózgu wyłącz się! Mózgu przestań!” – krzyczała w myślach brązowooka. Na szczęście przyszedł ratunek.
-Panno Granger, panie Malfoy. Bylibyście łaskawi wejść do środka? – zapytała zniecierpliwiona Minewra stojąc na nimi przy otwartych drzwiach do jej gabinetu. – Ja rozumiem, że jeszcze żyjecie wakacjami, ale pora przestać bujać w obłokach i zejść na ziemię. – Speszona Hermiona przeprosiła i zaraz weszła do środka, a za nią Draco, który najwyraźniej też trochę się zamyślił. W gabinecie dostali jeszcze 15 minutowy wykład na temat współpracy, radzenia sobie z gniewem  i wywiązywania się z obowiązków jakimi są obciążeni. Gdy opiekunka domu lwa powiedziała im już wszystko co miała powiedzieć kazała im skierować się do Skrzydła Szpitalnego gdzie szkolna pielęgniarka miała dla nich robotę. Pożegnali się i niechętnie powędrowali w wyznaczonym kierunku. Na miejscu pani Pomfrey pokazała im składzik z eliksirami leczniczymi, różnego rodzaju opatrunkami itp. gdzie mieli posprzątać. Pomieszczenie nie należało do największych, więc oboje byli zmuszeni do bliskiego kontaktu ze sobą.
-I jak Granger? Zadowolona z siebie? – zapytał Malfoy nienawistnym głosem kiedy zostali sami.
-Słucham? – Gryfonka nie wiedziała o co mu chodzi.
-Nie udawaj głupią. To przez ciebie tu ugrzęźliśmy. – syknął.
-Że co proszę? Przeze mnie? Chyba kpisz! To tylko i wyłącznie twoja wina! Twoja i twojego chorego samouwielbienia.
-To ty na mnie wpadłaś biegnąc jak idiotka po szkole.
-Śpieszyłam się na lekcje!
-A co mnie to obchodzi? Teraz przez to twoje śpieszenie się muszę tu gnić z… tobą. – zawahał się przy ostatnim słowie.
-Śmiało. Powiedz to. – zachęciła go Hermiona, której ręce już trzęsły się ze złości.
-Co?
-Że jestem szlamą. Bo tak chciałeś zakończyć prawda? Ale powiem ci coś. – odwróciła się tu do niego i spojrzała mu prosto w oczy. Twarz Hermiony znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od twarzy ślizgona. – Może i nie jestem czarodziejką czystej krwi. Może i jestem szlamą. Ale jestem dumna z tego kim jestem i kim są moi rodzice, przyjaciele, moi najbliżsi. I nie zmieni tego nic. Nic! A już szczególnie docinki wrednego, rozpuszczonego arystokraty, który zachowuje się jakby miał kompleks małego penisa! - Draco nie wiedział co ma na to odpowiedzieć. Gryfonka wydawała się czytać mu w myślach. – Najlepiej nie mówmy już nic. – powiedziała i zabrała się za układanie fiolek. Malfoy stał jeszcze przez chwilę analizując słowa dziewczyny, po czym obrócił się w stronę półek i również zajął się układaniem.


Hermiona ułożyła ostatnie pudło na półkę i bez słowa odwróciła się na pięcie wyszła. Darcon po raz pierwszy w życiu naprawdę poczuł się jak powietrze. Aż ciarki przeszły go po plecach. Może rzeczywiście trochę przesadził z tym zrzucaniem winy na nią? A raczej przesadził z dokuczaniem jej przez ostanie 7 lat…
-„Idioto zamknij się. To szlama. Jakbyś inaczej chciał ją traktować?” – karcił się w myślach wychodząc. Było co prawda dopiero chwilę po 20 ale był już strasznie zmęczony i marzył o tym, żeby pójść do łóżka. Gdy wszedł do swojego dormitorium przywitał go wylegujący się na łóżko Blaise z książką w ręku.
-Hej Smoku. I jak tam na szlabanie z panną G? – Smok zmierzył tylko przyjaciela zimnym wzrokiem. Ściągnął bluzę, rzucił ją na łóżko i wszedł do łazienki. Pod prysznicem siedział na pewno ponad 20 minut puszczając maksymalnie gorącą wodę. Nie wiedział jak powinien ją traktować, ale nie chciał żeby to wyglądało to tak jak teraz. Nie wiedział czemu tak bardzo pragnie tej zmiany. Nie wiedział też za bardzo co ma zrobić dalej. Gdy wyszedł spod prysznica w całym pomieszczeniu unosiła się para gęsta jak mleko. Malfoy obwinął swoje czerwone od wrzątku ciało ręcznikiem w pasie. Przetarł ręką zaparowane lustro. Przeczesał włosy i spojrzał sobie prosto w oczy.
-Co się z tobą dzieje Smoku? – zapytał sam siebie na głos. Pamiętał swoją reakcję po zobaczeniu Granger przed gabinetem McGonagall. Wyglądało tak niesamowicie… pociągająco. – Przez chwilę nawet zamyślił się na jej temat za co potem niesamowicie się karcił. Westchnął. Zaczęło mu się robić zimno przez różnicę temperatur. Wyszedł z łazienki i zaczął się już kierować do swojej szafy, gdy poczuł jakby stopy wmurowało mu w ziemię. Przy biurku Zabinego jak gdyby nigdy nic siedział sobie obiekt jego rozmyślań i rozmawiał sobie z właścicielem wyżej wymienionego biurka. Wzrok obojga uczniów skierował się na Malfoya a ten nie wiedział co robić : uciekać z powrotem do łazienki czy może od razu z dormitorium? Zebrał się jednak w sobie i powiedział najbardziej obojętnym tonem jaki był w stanie z siebie wydobyć.
-Co ona tu robi? – Wypowiedzenie tych czterech słów wymagało od niego wiele wysiłku. Jednak otrząsnął się i powolnym nonszalanckim krokiem podszedł do swojej szafy żeby wyjąć jakieś ciuchy.-„Czy my się wydaję czy właśnie paraduje praktycznie nagi przed Granger?” – zapytał siebie w myślach. Starając się zachować powagę i spokój wyjął z szafy szare spodnie dresowe i czarny podkoszulek.
-Hermiona przyszła do mnie z paroma dokumentami do podpisania. Rozumiesz…sprawy perfektów naczelnych. – odpowiedział mu Diabeł z szerokim uśmiechem na ustach. Gryfonka była cała spięta i wyraźnie nie wiedziała gdzie podziać wzrok. Z jednej strony chciała zamknąć oczy i wyjść z pomieszczenia jak najszybciej a z drugiej coś wewnątrz jej pragnęło dalej oglądać półnagiego Ślizgona póki ma do tego okazję.
-Więc streszczajcie się. Jestem zmęczony i chce iść spać. – odpowiedział Malfoy.
-Ja… Ja już idę. – powiedziała Granger w ciągłym szoku. Nie miała pojęcia, że oni mają razem pokój! – Zabini. Jak możesz to podpisz to i zanieść do McGonagall, gdyby jej nie było w gabinecie znaczy, że jest u Dumbledora. To… to cześć. –powiedziała dziewczyna i prawie wybiegła z dormitorium.
-Ładnie ją speszyłeś. – powiedział Blaise patrząc się jeszcze chwilę w stronę drzwi.
-Po co ona tu przyszła?
-Już ci mówiłem. Dokumenty. – chłopak machnął plikiem papierów.
-Nie mogła ci dać tego kiedy indziej?
-Nie. Nie mogła, bo one akurat są bardzo ważne. Przejrzę je, podpiszę i muszę od razu odnieść. – Smok prychnął. I zaczął się przebierać. – Swoją drogą to było interesujące. – kontynuował – wyszedł z łazienki owinięty samym ręcznikiem i jak gdyby nigdy nic zacząłeś ze mną rozmowę. Tej tu o mało serce nie stanęło. Tym bardziej, że twój ręcznik groził zsunięciem się w każdej chwili. Wtedy dopiero dziewczyna by miała przeżycia.
-Zamknij się. Jestem zmęczony. – Draco starał się uciąć rozmowę.
-Taaak? A kiedy się tak zmęczyłeś? Na tym szlabanie? Więc musiało się dziać… - Blaise nie dawał za wygraną.
-Palant. – skomentował cicho Draco i położył się na łóżku plecami do przyjaciela. Zabini już siedział cicho przeglądając dokumenty a Malfoy znowu pogrążył się w swoich myślach. Po chwili przerwał ciszę w pokoju.
-Diable?
-Hmm? - mruknął chłopak pisząc coś.
-Co robisz jeżeli nie chcesz o czymś myśleć? – zapytał.
-Przeważanie albo czytam książkę, albo latam na miotle. Jeżeli sytuacja jest poważna idę się napić. Ale lepiej nie uciekać od problemów tylko dobrze je przemyśleć i rozwiązać bo one i tak cię w końcu dogonią.
-A co jeżeli nie potrafisz ich rozwiązać?
-Rozmawiasz z najlepszym przyjacielem. Podpowiem ci, że w twoim przypadku jest to najseksowniejszy facet w szkole i przy okazji najlepszy rozgrywający w historii Hogwartu. – odpowiedział z uśmiechem.
-Chyba śnisz. – prychnął blondyn i rzucił w Zabiniego poduszką.
-Dobra już uspokój się. Idę to zanieść. – machnął kartkami w stronę Draco i skierował się w stronę drzwi. – Wypij sobie kilka szklanek ognistej. To najlepszy lek na baby. – rzucił od niechcenia.
-A skąd niby przyszedł ci pomysł… - odwrócił się oburzony Malfoy.
-Smoku. Nie udawaj. – uciął brunet i wyszedł. Jego przyjaciel obrócił się z powrotem do ściany.
-Idiota. – mruknął. Jego myśli krążyły jeszcze przez chwilę wokół różnych tematów, aż po chwili kapitan ślizgonów zasnął słodko jak dziecko.


-Po co byłaś wczoraj u ślizgonów? – zapytała się Ginny podczas obiadu następnego dnia.
-Ja… byłam zanieść Zabiniemu dokumenty do podpisania. A skąd o tym wiesz? – Hermiona speszyła się lekko przypominając sobie wczorajszą sytuację w dormitorium dwóch chłopaków z domu węża.
-Mam swoje źródła. – uśmiechnęła się ruda. – Nie działo się tam nic ciekawego?
-Jak na przykład co?
-No nie wiem. Byłaś w pokoju dwóch najseksowniejszych chłopaków w szkole. Leżała tam jakaś damska bielizna albo coś w tym typie.
-Boże. Ginny uspokój się! Nic się działo! – oburzyła się Hermiona. – „O zgrozo nawet bielizny nie widziałam.” – dodała sobie w myślach przywołując w pamięci idealnie wyrzeźbione ciało Malfoya.
-Hej dziewczyny. Co tam? – zapytał Ron przysiadając się do nich.
-Nic wartego rozmowy. Zrobiłeś już zadanie na zielarstwo? – Ronowi w tym momencie zrzedła mina.
-Jeszcze nie…
-Ron! To ostatni rok! Wziąłbyś się w końcu do roboty. – zbulwersowała się Hermiona.
-Ale ja chciałem to zrobić. Nawet szukałam jakiś informacji ale kompletnie nie wiem jak się za to zabrać. Myślałam, że mi pomożesz…
-Nie. Nie pomogę ci. Ten temat wcale nie jest taki trudny, a wszystkie potrzebne informacje znajdziesz w podręczniku. Mam teraz bardzo dużo na głowie i odrabianie wszystkich prac domowych razy dwa całkowicie odpada.
-To co ja mam zrobić? – zapytał zrozpaczony Ron.
-Postarać się. Powinno wystarczyć. – odpowiedziała zła Hermiona.
-Coś nie tak? – Harry podszedł do przyjaciół słysząc tylko końcówkę rozmowy.
-Nic. Nie przejmuj się. – odpowiedziała mu Ginny. Chłopak niepewnie usiadł obok Granger i nałożył sobie na talerz trochę gulaszu.
-Jak było wczoraj na szlabanie? – zapytał.
-Na początku trochę się naprzykrzał. Ale potem mu dogadałam i siedział już cicho. – fuknęła Hermiona bez entuzjazmu.
-Chociaż tyle. Jakby coś się działo poważnego to daj znać. Wiesz, że możesz na nas liczyć. – uśmiechnął się. Hermionie zaraz zrobiło się cieplej na sercu.
-Dziękuje. – odpowiedziała również z uśmiechem na ustach.
-Właśnie! Jakby co to my się nim zajmiemy! – powiedział z entuzjazmem Ron mając ciągle pełne usta.
-Ty się na razie zajmij wypracowaniem na zielarstwo. – Brązowooka sprowadziła go na ziemię. – Najgorsze jest to, że zostało mi jeszcze 6 szlabanów z nim. Nie wiem jak to wytrzymam. Mam nadzieję, że nie będzie mu się chciało kłócić bo chyba wysiądę nerwowo przy tym idiocie.
-Dasz radę. Jako pierwszoklasistka poradziłaś sobie z Duszącym Zielem a w ostatniej z Malfoyem nie dasz rady? – Harry pokrzepił przyjaciółkę.
-To ja już wolę Duszące Ziela, eliksiry wielosokowe, bazyliszki, siedzieć nieprzytomna w wodzie i czekać aż mnie ktoś łaskawie uratuje… - odpowiedziała zrezygnowana. – Dobra. To ja już będę lecieć do siebie. Muszę się pouczyć i zrobić wszystko teraz bo po szlabanie chciałabym poczytać taką książkę którą ostatnio dorwałam…
-Nie musisz się tłumaczyć. Powodzenia. – przerwała jej Ginny uśmiechając się ciepło.
-Dziękuje. – odpowiedziała podniesiona na duchu po czym skierowała się w stronę wyjścia. Odrobienie zadań domowych nie zajęło jej bardzo dużo czasu, powtórzenie materiału na następne lekcje też nie sprawiło jej żadnych trudności. Jednak gdy już skończyła było blisko 18. Ubrała t-shirt w kolorze czerwonego wina, na to drugi, czarny z niewielkimi dziurami, czarne dopasowane spodnie zapinane na zamek z tyłu. Włosy spięła w niedbały kok. Spojrzała do lustra. Wyglądała naprawdę dobrze, makijaż trzymał się bez żadnych zastrzeżeń. – „Przestań. Przecież idziesz tylko na szlaban z Malfoyem. Po co w ogóle zwracasz uwagę na swój wygląd?” Zerknęła na zegarek – 17:50. Pora iść na drugi szlaban z Draconem Malfoyem.


-Nie rozumiem po jaką cholerę mamy sprzątać sale do eliksirów skoro jest nieużywana. – marudził blondyn po drodze do lochów.
-Po to żeby w szkole był porządek. A poza tym zawsze mogło być gorzej. – odpowiedziała mu szatynka. Wchodząc do lochów poczuła chłód na ramionach co wywołało gęsią skórkę. Mogła ubrać jakiś sweterek. No ale nic… może sprzątając się rozgrzeje? Oby szybko się uwinęli chciała jeszcze poczytać trochę u siebie. Podczas kiedy gryfonka intensywnie myślała o swoim czasie wolnym jej towarzysz przypatrywał się jej bacznie. Musiał przyznać że Granger wyładniała i to bardzo. Jej ciało stało się bardziej kobiece co podkreślała swoimi ubraniami. A ubierała się zupełnie inaczej niż kiedyś, bardziej „z pazurem”. I ten styl o wiele bardziej podobał się Draco. To wszystko sprawiało, że przypominała swoim byciem rasową kotkę..
-„Co? Uspokój się smoku. Rasowa szlama? To jakiś oksymoron. Przestań myśleć i ogranicz ognistą…” – oboje zamyśleni, każdy o czymś innym nawet nie zauważyli kiedy znaleźli się przed wyznaczoną salą dosyć daleko od często odwiedzanej części lochów, gdzie znajdowała się sala eliksirów i dormitorium ślizgonów.
-Sala ma być podobno otwarta. – powiedziała Hermiona bardziej do siebie niż do Malfoya. Chłopak nacisnął klamkę. W środku było tak ciemno że oboje nie byli w stanie niczego dostrzec.
-Lumo – powiedziała cicho Hermiona wyciągając różdżkę przed siebie po czym im oczom ukazał się zakurzony i zagracony pokój, który wyglądał jakby ostatnio używali go założyciele Hogwartu. Wszystkie ławki przykryte były skrzyniami i pudłami o różnych wielkościach a na każdym z nich spoczywała kilkucentymetrowa warstwa kurzu.
-Zajebiście. No to mamy co robić aż do ukończenia szkoły. – odezwał się Draco ironicznie. Hermiona podeszła do pochodni wiszących na ścianach i za pomocą zaklęcia podpaliła wszystkie po kolei.
-A więc lepiej zabierzmy się za sprzątanie od razu. – Przez cały czas pracy nie odezwali się do siebie ani słowem z czego Hermiona była niesamowicie zadowolona. Jednak dosyć często czuła na sobie spojrzenie chłopaka przez co czuła się dosyć nieswojo. Starała się tym nie przejmować, ale nie bardzo jej to wychodziło. W kółko myślała o ślizgonie i o jego zachowaniu. Draco robota szła gładko. Ciężkie pudła nie były dla niego żadnym problemem. Rozpraszała go tylko obecność gryfonki. Nie potrafił się powstrzymać, żeby od czasu do czasu nie zerknąć na jej zmagania z bałaganem. Na jej ruchy bioder, odgarnianie włosów, poprawianie bluzki… Za każdym jednym razem karcił się przy tym i niechętnie wracał do pracy. Posprzątanie sali zajęło im około czterech godzin, więc skończyli chwilę po 22. Oboje zmęczeni popatrzyli na siebie.
-Dobra robota. – powiedział Malfoy zanim zdążył się ugryź w język.
-Tak. Dobra robota. – odpowiedziała zaskoczona Hermiona.
-A więc możemy już wra… - w tym momencie rozległ się ogromny huk. Oboje zerknęli w stronę drzwi – zamknięte. Rzucili się do klamki. Nie pomagało ani używanie siły, ani zaklęć. Po drugiej stronie słychać było głośny śmiech.
-Irytek! – syknęła Hermiona.
-Hej ty! Masz to natychmiast otworzyć! – krzyczał Malfoy.
-To nic nie da. – powiedziała Hermiona. Śmiech za drzwiami ucichł co mogło oznaczać tylko to, że najbardziej nieznośny duch Hogwartu znudził się i odszedł.
-Jak to „nie da”? Więc co mamy robić? – zapytał wkurzony.
-Czekać aż zauważą, że na nie ma i przyjdą. – Hermiona zrezygnowana oparła się o ścianę. Znowu dostała gęsiej skórki przez wszechobecny chłód.
-A więc utknęliśmy?
-Tak. Utknęliśmy tu Malfoy. – westchnęła.




Na zakończenie chciałam dodać informacje.
Istnieje opowiadanie Dramione pod adresem http://jak-slizgoni-z-gryffonami.blogspot.com/
Nie czytajcie, a jeżeli czytacie do przestańcie ponieważ autorka jest złodziejką która ukradła pracę Vanetii Noks z bloga http://dramione-dwa-swiaty.blogspot.com/ , której opowiadanie serdecznie polecam.

7 komentarzy:

  1. cudo!szkoda tylko, że skończyłaś w takim momencie!:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać,że podczas czytania tego rozdziału omal nie spadłam z krzesła ze śmiechu.
    Zwłaszcza w momencie w którym Malfoy zastanawiał się czy zwiać do łazienki po zobaczeniu Hermiony w swoim dormitorium. Wprost tarzałam się ze śmiechu. Po zatym, mam wrażenie,że ich wspólne szlabany w pewien sposób ich zbliżają.
    A przynajmniej na pewno mają szansę lepiej się poznać,jeżeli tylko porzucą swoje uprzedzenia.
    Ciekawa jestem jak poradzą sobie we dwoje zamknięci sam na sam w jednym pomieszczeniu, i to bez możliwości ucieczki;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam serdecznie.
    Muszę przyznać na początek zaczęłaś dość typowo, ale podoba mi się ten pomysł.
    Dawno nie spotkałam na żadnego z tak dobrze ułożonego bloga.
    Podoba mi się sama realizacja dobrze sprawdzonego pomysłu.
    Dla Dracona i Hermiony szlaban nie jest wcale łatwym wydarzeniem a jednak pozwoli im odsłonić dobre i słabe strony.
    Zaskoczyło mnie również to iż to właśnie Zabini jest prefektem.
    Nie spodziewałam się tego, ale to dobry pomysł.
    W koncu coś nowego i oryginalnego.

    Z mojej strony to by było na tyle.
    Chciałabym zaprosić na http://pokochac-lotra.blogspot.con - gdzie pracje nad nowym opowiadaniem dramione.

    OdpowiedzUsuń
  4. fajne fajne no ale w takim momencie to ale coż takie rzeczy sie zdarzaja hehe ;D no to czeam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne, podoba mi sie bardzo ;) I w końcu ktoś wpadł na pomysł,że to nie Draco a Blaise jest prefektem naczelnym z Hermioną i nie muszą odbywać razem patroli,a Hermiona to tak naprawdę nie zaginiona córka Śmierciożerców, bądź Czarnego Pana ;) Podoba mi się. Szkoda tylko, że przerwałaś teraz, a rozdział taki krótki. Chociaż wole taki krótki niż żaden ;)
    Hmm...szukasz może bety? Bo coś tam na początku pisałaś. Jak tak, to ja jestem chętna. Jak coś to pisz na maila: littlebigloveblog@gmail.com
    A kiedy nn? Już nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  6. super :) podoba mi się bardzo blog! mam nadzieję że szybciutko będzie nowy rozdzialik:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko ładnie piękne, ale rzucił mi się w oczy pewien błąd. Hermiona miała różdżkę, bo powiedziała lumos, to czemu nie posprzątała tego za pomocą magii i czemu nie próbowała za jej pomocą otworzyć drzwi.
    Bardzo mi się spodobała ta scenka z Draconem, Mioną i luźnym ręcznikiem. Było boskie :)

    OdpowiedzUsuń